Kolejne kulanie Filca, tym razem Puck, Hel, Władysławowo, Łebcz. Świetnie sie półwysep prezentuje jak nie ma tabunów turystów. Momentami asfalt nowy i rower sam przyspieszał... W Helu zjadłem pyszną zupę dorszową, będąc sam w lokalu mogłem uciąć milo pogawędkę z właścicielka na tematy kulinarne....
Powrót opłynął bardzo szybko, z wiatrem dlatego objechałem jeszcze okolice Władka i obejrzałem z bliska najbrzydsze twory ludzkiej ręki czyli elektrownie wiatrowe... Highway to Hel by Voyteks, on Flickr] Untitled by Voyteks, on Flickr] Untitled by Voyteks, on Flickr]
wiem wiem , ale we Władku raczej nie , bo pływają duże kawałeczki ryb :), babka mówiła że ze świeżych połowów, czy to prawda ciężko ocenić ale smakuje wyśmienicie. A na ta dorszową to chętnie pojadę, pzdr
baru nie pamietam nazwy, na głównym deptaku w stylu kaszubskim (checz?) taka bardziej restauracja. to byla zupa dorszowa... tzw. zupa rybna jest często z rożnych ryb i resztek z obiadu :)
W wakacje zamierzam pokonać rowerkiem całą mierzeję helską, ale najpierw podróż pociągiem do Gdańska. Super zdjęcia: asfalt wypas, na widok zupy ślinka cieknie, a nigdy takowej nie jadłem, wiatraki mi się podobają (a co wolałbyś konwencjonalne, zanieczyszczające elektrownie na węgiel?), no i Bałtyk - uwielbiam. pozdROWER.