ja co roku tradycjnie wycieczka trasą skandii maraton plus dojazdy, dystans mini 33km, górek sporo (650m) to i dałem sobie w kość, pulsy skakały jak szalone, dodatkowo odwodniłem się okrutnie i ostatnie 10km jechałem na oparach... wczorajszego wina. Byly tez problemy ze sprzętem (3xspadł łancuch) obyło się bez gleby, na szczęście jechałem bardzo zachowawczo - i kilka razy się ratowałem w ostatnijej chwili - np. przeskakujac nad leżącym rowerem Na minus czas tylko 1:47, miejsce tylko 129/385 open :) Na plus - czas lepszy niż champion Diablo Wlodarczyk - rewanżu na ringu nie było
No i pojechałem, pierwszy ukończony wyścig MTB ! Pogoda się zebździła i rano długo szukałem motywacji. Mimo pogody tłum straszny, startowałem oczywiscie z ostatnieniego sektora co kosztowało min 5 minut do czasu, dalej praktycznie do 20 km jazda w pociągach, dopiero potem mozna było pocisnąc swoim tempem, glownie wyprzedzalem co bylo dosyć przyjemne - dojechalem w okolicach 190 miejsca, w swojej kategori oczywisci duzo lepiej :)
Z analizy wynikow wynika, ze od pierwszego pomiaru czasu wyprzedziła mnie jedna osoba, natomiast mua 112. Szok, nigdy bym nie powiedział !
Moglem jechac chyba jeszcze jedną rundę ale i tak na mecie bylem mega zadowolony co uczciłem zaraz Warką z kija.