Piekna pogoda, piekna jazda, kwintesencja szosy na krętych drogach po morenowych wzgórzach. W pewnym momencie odcieło prąd stąd w Kielnie trzeba było w specjalnej stacji w uzupełnić apteczkę, może sterydy anaboliczne, hormony, stymulanty amfetamina, ecstasy, czy modafinil...
W końcu w drogę.. udana produkcja endorfin po kilkunastu dniach pracy i podróżowania. Gary pękniety więc jazda szosą, najpierw troche na Reja, Brzeźno rozne miejsca Sopot, Gdynia Orłowo, Kacki. Na szlakach często nawiedzanych przez bikerów np. Reja - Gołębiewio nie zauważyłem ani jednego plakatu z facjatą podrasowaną w fotoszopie.. znaczy potencjalni wybrańcy narodu maja rowerzystów tam gdzie ja ich.. ale to już inna historia.
Po długiej przerwie od razu setka, pod koniec gdy wracałem pod górę na Kack z Sopotu noga prawie nie dawała... Niestety jutro znowu wylot, tym razem Szwecja i znowu bez roweru. Te wyjazdy wykańczają mi kondycje i podbijają wagę, za parę dni Rzym i potem Rijeka co juz lepsze bo tam czeka Hrvatska.. Fajna pogoda, po drodze wstapiłem na jarmark Gdanski, tłumy i wszystko to co zwykle. Panowie ze stoiska z Amberem próbowali mi nalać piwo do bidonu hyhy, pozdrawiam... Po drodze gdzies zgubilem jedna śrubę mocujacą do Keo Looka, po tym lewa stopa już tak nie trzymała i cieżko było się wpiąć. Aha, jeszcze koło hali Olivi motorowi bracia bikerzy dawali popisy, nawet robiło to wrażenie
Wielka przyjemnosc jazdy szosą (czesto z wiatrem) - podroz mineła szybko i miło. Oprócz kilkukilometrowego odcinka po plytach, które ciężko znosi super sztywny Felt
Blisko dwugodzinne pędzenie Felta, w tym kilka pętli na Reja. Najlepsze 5 kilometrowe kółko z czasem 10:43 - wersja z ostrym podjazdem... nie wiem czy to dobrze czy źle ale zlałem się potem jak nie wiem co.. Potem już lightowo Sopot, i powrót do domu. Nowy koszyk Pro od Fascika sprawdził się, zastąpiony Giant dokona żywota w worku Saniporu.
Samochodem do Sobieszewa, stamtąd trasa jak tytule, wyjazd udany, brak deszczu i awarii. Lubię atmosferę mierzei wiślanej, kiedyś często tam jeździłem - jakieś 20 lat temu hyhy Wiatr boczny, czasem pomagał ale głównie przeszkadzał.... Spodziewałem się mniejszego ruchu na drodze ale nie było źle... raz tylko jakiś pacan w Krynicy Morskiej wyjechał z podporządkowanej - za co dostał wiąchę i nie czcze pogróżki. Dodatkowo testowałem nowy kask szosowy Rudego, niestety ciut mały ale jakoś daje radę,.. w opisie miał być do 62cm a okazał się 61cm, za to cena atrakcyjna po tym już tylko Cep Cepa Cepem Pogania... by Voyteks, on Flickr . Rude jest żółte by Voyteks, on Flickr . Zalew by Voyteks, on Flickr . okolice Kątów Rybackich by Voyteks, on Flickr . Koniec Wisły by Voyteks, on Flickr
Przejażdżka dla relaksu po podróży do kraju, połączona z obiadem w domu i kawą w CH. Momentami Felt gnał z wiatrem tempem wyścigowym co było przyjemnym doświadczeniem - szczególnie trasa Chwaszczyno - Wlk Kack