Wycieczka z pierworodnym, dzielnie dawał radę z Kacka do Sopotu - jednak z powrotem podjechalismy kawałek autobusem. Untitled by Voyteks . Untitled by Voyteks . Untitled by Voyteks, on Flickr
Po porannej wizycie w Pucku (regaty) aż nosiło na rower. Pogonilem lajtowo felta po Tricity - dawniej Trójmiasto.... Bardzo przyjmna jazda, długi Targ, nowy stadion w Letnicy, slalomem przez tłumy w Brzeźnie i Sopocie, powrót Wielkopolską gdzie zaskoczyła burza (przeczekana w barze Orlik przy Specjalu)
No i pojechałem, pierwszy ukończony wyścig MTB ! Pogoda się zebździła i rano długo szukałem motywacji. Mimo pogody tłum straszny, startowałem oczywiscie z ostatnieniego sektora co kosztowało min 5 minut do czasu, dalej praktycznie do 20 km jazda w pociągach, dopiero potem mozna było pocisnąc swoim tempem, glownie wyprzedzalem co bylo dosyć przyjemne - dojechalem w okolicach 190 miejsca, w swojej kategori oczywisci duzo lepiej :)
Z analizy wynikow wynika, ze od pierwszego pomiaru czasu wyprzedziła mnie jedna osoba, natomiast mua 112. Szok, nigdy bym nie powiedział !
Moglem jechac chyba jeszcze jedną rundę ale i tak na mecie bylem mega zadowolony co uczciłem zaraz Warką z kija.
Wczoraj wieczorem wpadłem na pomysł samotnego przejechania trasy Skandii, poprzednim razem momentami nieco się zagubiłem. Dzięki uprzejmości Piotra alias Puchaty, dostałem ślad, załadowałem garmina i rano w drogę.. Niestety nie było mocy, było jeszcze gorzej niż tydzień temu - tętno nie chciało wskakiwać, nogi nie chciały dawać - do bani - przejechałam trasę tempem co najwyżej rekreacyjnym dzięki czemu odkrywałem ze szczegółami jej uroki... Nie wiem co jest przyczyną słabej dyspozycji - pewnie zła dieta (za dużo mięsa Mięsny!!), stresy i częste podróże samolotem - w ostatnim tygodniu 6 razy :( Także za tydzień nastawiam się na ZAMULANIE i raczej trasę Mini
Trasa Skandia 2011 sprawdzona w miłym towarzystwie - jak na załączonym obrazku.. Tempo trochę za mocne jak dla mnie - ale jakoś się dokulałem. Następnie udział w masowym przejeździe - spotkałem się ze znajomymi i potem szybko na obiad. Ekipa objazdowa by Voyteks, on Flickr . Sposób na lekki rower by Voyteks, on Flickr
Blisko dwugodzinne pędzenie Felta, w tym kilka pętli na Reja. Najlepsze 5 kilometrowe kółko z czasem 10:43 - wersja z ostrym podjazdem... nie wiem czy to dobrze czy źle ale zlałem się potem jak nie wiem co.. Potem już lightowo Sopot, i powrót do domu. Nowy koszyk Pro od Fascika sprawdził się, zastąpiony Giant dokona żywota w worku Saniporu.
Jednak wyruszyłem, po drodze wizyta kontrolna u dentysty w Cadencie, w kolarskich ciuchach i spd dziwnie wygladalo ale obsługa z duzym zrozumieniem :) Potem szybki przejazd lasami. Następnie do Fascika po długo oczekiwany koszyk Pro fibreglass do Felta, wygląda świetnie i lekki- co prawda nie ma gumki ale jest nadzieja ze będzie trzymał lepiej niż prosty model Gianta. Potem po winko do sklepu Kondrata przy Aqua Parku, wybór padl na portugalskie czerwone DOC Douro. Powrot przez Reja, trochę lasow i szybko do domku.
Wypalanie wczorajszego procentowego grilla. Wyjazd około 8 rano, lajtowy przejazd z Kacka do Wrzeszcza po drodze minęliśmy Pachołek. Śniadanie w nowym Starbucksie we Wrzeszczu - slaby wystrój i brak jeszcze ichniego klimatu, potem napieranie w oliwskich lasach głownie szlakiem żółtym - momentami podjazdy dawały w kość ale generalnie tempo spacerowe. Słoneczko dzielnie przygrzewało i cały wyjazd udany. Kolega z Poznania z którym jechałem wyglądał na zadowolonego z widoków Matemblewie i Dolinie Strzyży.